środa, 13 kwietnia 2011

o smoku, świętościach i zydach słów kilka.

Pewnego roku w królestwie pojawił się smok. Był wielkim utrapieniem starego króla. Smok, jak przystało na smoka, żądał raz w miesiącu nastoletnią dziewice. Sam w sumie nie wiedział, dziewice wcale nie miały innego smaku niż inne żyjące stworzenia, cieszył się jednak ze były młode, w końcu młode mięsko jest lepsze i pozytywnie wpływa na cerę. Jednak jak to w życiu bywa w końcu w królestwie pojawił się deficyt kobiet z odpowiednimi dla smoka kwalifikacjami. Zjadł już wszystkie nastoletnie dziewice. Król, bojąc się, że sok rozniesie w złości królestwo, postanowił go ubić. Radni miejscy protestowali, przecież smok był ich żyłą złota. Wszyscy zarabiali miliony na turystyce, a smok był niewątpliwie elementem przyciągającym turystów. Jednak jak by mieli zarabiać nadal na smoku będąc jednocześnie przez niego zjedzonymi? Podjęli decyzje- ubić smoka! I tu pojawił się problem.. Nikt w całym królestwie nie był w stanie tego zrobić.. nie pomagał miecz.. nie pomagała magia.. Nawet sprowadzony z Krakowa specjalista nie pomógł. Przyrządzona przez niego owca-pułapka nie poskutkowała. Po zjedzeniu tej na szprycowanej siarką atrapy owcy smok miał tylko większe gazy przez tydzień, co jeszcze bardziej uprzykrzyło życie mieszkańcom. Nieubłaganie zbliżał się dzień sądu, jednak bajka nie była by bajką bez zakończenia co najmniej szczęśliwego. Król chwytał się już brzytwy(i dosłownie i w przenośni) , ale z ratunkiem przyszedł Błazen. Powiedział, że on ubije smoka jeśli król zgodzi się dać mu rękę królewny(bajka by nie była bają również bez miłości). Władca bez żadnego namysłu się zgodził, cóż można zrobić taki mały śmieszny błazen, a niech sobie go smok zje, kupi sobie nowego. Błazen ubrał swój "mundur", czapeczkę z dzwoneczkami i poszedł. Jako broń wziął tylko swoją rzeźbioną w głowę ptaka laskę. Wyruszył z podniesioną głową nucąc sprośne pieśni. Kiedy już znalazł się przed jaskinią, smok wyszedł i zaczął się stroszyć, ziać ogniem ryczeć, drapać gryźć. Błazen jednak był na to przygotowany i unikał każdego ataku. Nagłe zaczął głośno wykrzykiwać rożne kawały o smoku. O tym czemu smoki umieją tylko do 6 liczyć (patrz obrazek) o tym ile smoków potrzeba do odkręcenia żarówki (nie wiedział co to żarówka, jednak w szkole błaznów uczyli go i takich futurystycznych żartów), wykrzykiwał też rożne historie o jego rodzicielce i o tym jak lubiła robić to i owo. Publiczność już pokładała się ze śmiechu! I nagle stała się rzecz nieoczekiwana! Wraz z każdym opowiedzianym żartem smok się kurczył. Kiedy Błazen skończył opowiadać o tym, że smok spada wolniej z nieba niż człowiek, bo smok musi pytać o drogę, był już tak mały, że błazen bez problemu rozgniótł go swoją laska. W epilogu warto też opisać historie jaka miała miejsce gdy błazen przyszedł odebrać umówioną nagrodę. Król oczywiście nie chciał oddać królewny, mimo, że oboje się bardzo kochali. Błazen więc stwierdził staropolskim zwyczajem: "Słowo się rzekło, kobyłka u płota". Jaka była reakcja królewny, która zinterpretowała, że ona ma być ową kobyłką jednak już przytaczać nie będę, ze względu na to że jaka skierowana na ogól jest do dzieci. A poza tym scena ta była zbyt drastyczna.. dla błazna. No ale później już żyli długo i szczęśliwie (o ile księżniczka nie miała napięcia przedmiesiączkowego)
Morał z tej bajki jest oczywisty, jednak i tak go przytoczę. Jeśli masz jakiś problem, czegoś się boisz, albo nie potrafisz sobie z tym poradzić-wyśmiej to! Wtedy problem staje się prostszy i mniejszy! Dlatego też uważam, że nie ma świętości z których żartować nie należy. nie ma dramatów których nie wolno wyśmiać. Kawały o żydach są śmieszne, kawały o blondynkach są śmieszne, kawały u Jezusie co ma dziurawe ręce są śmieszne. Życie nie jest śmieszne, jednak możemy je takim uczynić.. Możecie mi zarzucić brak szacunku..A na co komu szacunek? dzieci tym nie wykarmisz, ani zmarłych nie wskrzesisz. Nie będę żartował o czymś to będzie to dramatem takim jakim było, a jeśli będę przestanie być straszne.. życie jest podłe, ale tego nie zmienimy.. Możemy jednak sprawić, że stanie się mniej straszne, że nawet straszne rzeczy staną się wyśmiane i stracą swą depresyjną moc.
Podobno jedynym czynnikiem odróżniającym człowieka od zwierzęcia jest to, że człowiek potrafi się śmiać. Jednak Człowieka od człowieka odróżnia to, że Człowiek potrafi się śmiać z siebie. Tych, którzy nie potrafią się śmiać z siebie, albo uważają ze wyśmianie jakiejś "świętości" jest "grzechem" obrzucam wielkim stekiem HEJTÓW!!
Podpisane:
JA, Błazen
 

2 komentarze:

  1. Niech Cię błogosławi Święty Adam Małysz.

    OdpowiedzUsuń
  2. takk.... ten komentarz naprawdę wiele wnosi :P

    OdpowiedzUsuń