środa, 7 grudnia 2011

wigilia

i nagle wszystkich zaczelo obchodzic ze bog sie urodził
i nagle caly kosciol ludzi na pasterce
wszysy opierdola karpia w post bo to nie mieso
i beda spiewac wszystkie 2 zwratki koled
i beda udawac ze kogos jeszcze to ochodzi
a potem przyjdzie czas na dwunaste danie..
podane w kieliszkach.. a tak na pamiatke Judasza
amen


i tylko babcia ncicho w kącie zapłacze...

poniedziałek, 7 listopada 2011

beblanie

I jestem szcześliwy.. alo coś straciłem moc na pisanie wierszy.. niby cos tyam pisze,, niby ok.. ale kurwa smutne to jak makaron z ziemniakami.. cze naprawde "Czy to gorycz łatwiej jest wykrzyczeć, niż wyśpiewać w oczach blask?"

Kiedy leże o zmroku
i czekam aż wywieje
to przez co jestem zły
i wszystkie złe myśli
i tak pogrążony w nienawiści
krzyczę przez łzy
gdzie jesteś promyku
pieprzonej nadziei!




A zresztą.. jebać wiersze :)

wtorek, 13 września 2011

gorzkie zale/ wal sie morale

jak długo można żyć w kraju
gdzie krwawą mery robi się z krwi Jezusa
przez wino prowadzi droga do raju
a wódkę zagryza ciałem Chrystusa
nie mogę tu znaleźć wolności
bo już nie czuje się na siłach
szukać żadnej prostej radości
gdy tonę w wyprutych żyłach
powinienem to skończyć morałem
i cie zaskoczyć bardzo
ale ten wiersz nie jest kawałem
bo takimi ludzie gardzą

piątek, 19 sierpnia 2011

Tuwimowy



kiedyś się za bardzo skamandryckiego Tuwima naczytałem i wysrałem taki wiersz

Mówi Pan, że ze mnie poeta marny
i pisze Pan na gazety łamach:
"że metafora za brzydka, ze rym jakiś banalny,
że to nie poeta lecz menel w łachmanach
potrafił by lepiej policzyć sylaby.
Jakaś mało rytmiczna jest pana rytmika
a słowa to chyba rodziły żaby.
Coś Panu początek się z końcem nie styka,
a wersy tylko wrzucone dla rymu".
Ze swej mądrej głowy rwie pan włosy.
"Co to za grafomania mój drogi synu"
wydziera się pan tu tak wniebogłosy.
A gdy słyszę te ciągłe pana wywody
to myśl jedna mnie ciągle nachodzi
i jakoś nie może mi wlecieć to z głowy,
że to wszystko chyba.. mnie mało obchodzi



i dorzucę jeszcze kilka małych bobków.. takich wierszy gówienek.. takich żeby nastolatki mogły se w pamiętnikach wpisywać..

******
Chcieli byście cofnąć czas i zmienić swoje życie
od tysięcy lat próbujecie i się nad tym głowicie
ale najprostszy pomysł nie zaświtał w waszych głowach
Przecież łatwiej jest żyć żeby niczego nie żałować


******
czemu życie zamiast być kolorowe bywa szare i czarne
zamiast być pięknym nieraz bywa brutalne
przecież to oczywiste i nie powinno Cię zaskoczyć
jakby cały czas było jasne to by raziło w oczy



******
Musimy się zebrać i rozpętać burze
Przecież nie możemy zostać szarą cegłą w murze


ale ze mnie fraszko-pisarz jak ta lala xD





i miłość życia:

sobota, 13 sierpnia 2011

bełkot w chuj

Wiersz bełkotany (albo odwrotnie)

moje życie przestaje
być moim życiem
przestaje być życiem
w rozczochranej kałuży
znajduje odbiec twarzy
przestaje być twarzą
twarze wytwarza
moja mała nadzieja
przestaje być życiem
piekielna dziura
na mojej twarzy
przestaje być twarzą
a ja na sile oddycham
i na dnie butelki
znajduje piersi
Rafała Wojaczka
i czemu kobieta nie może być wierszem

czwartek, 21 lipca 2011

jakies wierszydła..




nie wiem czy już tu były.. chyba nie.. kilka wierszydeł straszydeł i innych nocników

ptak
wstając na nowo
pod prysznicem spłukuje
mentalność z bezpłodnością
wypijam wraz z kawą
kolejną porcje upokorzeń
wydalam kolejną porcje
niewiadomych
czasami wole być ptakiem

/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\


 przepis
sapnij wzdychnij skocz do nieba
wykrzycz wszystko co nie trzeba
szepnij zapłacz krzyknij
klęknij przed tym potem rzygnij
jeszcze ciśnij wszystkim w cisze
a wiersz sam się napisze



/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\


 słowo
powiedz tylko słowo
w padlinie wyrosną kwiaty
powiedz tylko słowo
rzucę ci u stóp wszystkie serca świata
powiedz tylko słowo
zniszczę ten świat
powiedz tylko słowo
zbuduje na gruzach nowy
powiedz tylko słowo
powiedztylkosłowo
powiedztylkosłowopowiedztylkosłowopowiedztylko
powiedz to pieprzone słowo



oraz napisana z Benkiem srenkiem piesn ktorą wkoncu nawet nie zroilismy xD


Stóje na gwiazdach odruchowo deptam je
w kieszeni mam chmury i zapałki dwie
patrze w wasze oczy ,widzę ślepa nienawiść
mrok waszych umysłów moje serce trawi
jednak mimo wszystko szukam jasnej drogi w tłumie
chce żyć , chce kochać , kochać najmocniej jak umiem

ref:
to jest moja droga, która sam wybrałem
chociaż pełna jest kamieni , właśnie nią pójść chciałem
to jest moja droga , moja prosta ścieżka
Choć podobna jest do innych właśnie ta jest najlepsza


Ja właśnie tą drogą chce kroczyć
Przez kamienie ból ciernie i łzy
Tak długą ze nie można jej przeskoczyć
Na której odległym końcu jesteś ty
Czemu ją wybrałem już chyba rozumiem
Chce zyc, chce kochac, kochac najmocniej jak umiem


Ref:
To jest moja droga, która sam wybrałem
Chociaz pełna jest kamieni, własnie nia pojsc chciałem
To jest moja droga, moja prosta sciezka
Choc podobna jest do innych wlasnie ta jest najlepsza


Są jednak takie chwile, gdy niema już nic do stracenia
Leniwie uciekają dni, łapie je od niechcenia
Lecz wystarczy chwila, ta chwila, gdy zamykam oczy
Twoja dłoń w mojej dłoni, wiem ze obok mnie kroczysz
Przestrzeń odpływa, w piersiach wybucha serce
Chce żyć, chce kochać, kochać jeszcze więcej

Ref:
To jest moja droga, która sam wybrałem
Chociaż pełna jest kamieni, właśnie nią pójść chciałem
To jest moja droga, moja prosta ścieżka
Choć podobna jest do innych właśnie ta jest najlepsza


Bo gdy idziesz wraz ze mną droga
Kiedy czuje twój oddech na szyi
Wtedy dopiero naprawdę mogę być sobą
I chce żebyśmy na zawsze tak żyli
Chce mieć cię przy sobie już zawsze
Chce żyć, chce kochać, kochać na zawsze


Ref:
To jest moja droga, która sam wybrałem
Chociaż pełna jest kamieni, właśnie nią pójść chciałem
To jest moja droga, moja prosta ścieżka
choć podobna jest do innych właśnie ta jest najlepsza





sobota, 2 lipca 2011

na końcu tęczy

goniąc marzenia
dosięgając gwiazdy
prześcigając się staraniami
w końcu zrozumie to każdy
kiedyś tak daleko zajdziesz
że noc się z dniem zrówna
i na końcu tęczy znajdziesz
cały garnek gówna

środa, 29 czerwca 2011

Miasto Samobójców

kolejny raz otwieram oczy
znowu atak rzeczywistości
boje się ze już nić mnie nie zaskoczy
topie się w tej bezradności
ale próbuje wciąż marzyć
i marzenia na potem susze
nie mogę dać w sobie zabić
bo jakoś marzyć muszę
coś jednak na drodze mi staje
spotykam marzeń nowych zabójców
kolejny piękny dzień wstaje
w Mieście Samobójców

wtorek, 28 czerwca 2011

Nocnik I

Nocnik I

najpierw kazali ci marzyc
bredzili, że przyjażn że miłosc
pokazali jak pieknie masz zyc
a ty uwierzyleś w ich sny na siłe
kiedy przyszło ci troche dorosnąc
filmy z zyciem przestały sie mieszać
i poznałes ta prawde radosna
że juz tylko przychodzi sie wieszac
a kiedy znowu ktoś przyjdzie podpalić twoj dom
to zaczną sie bardzo zasmucać
że z domu wyniesiesz tylko JĄ
a sam zeczniesz do ogina dorzucać

czwartek, 23 czerwca 2011

wiersz

czasem mam wrażenie
ze ucieka mi przez palce
wszystko to o czym marze
i o co staram się w walce
czasem mam wrażenie
ze nie jest jak było
nie spełniło się marzenie
i życie nie żyło
ale potem sobie myśle
co ty wiesz o życiu
nie o jakimś przemyśle
ani żadnym użyciu
tylko o prostej formie
tesknocie z miłoscią
takiej zyciowej normie
życiu z naleciałoscią

poniedziałek, 20 czerwca 2011

chimery zdechną

gdy reszti nadzieji
zjadły chimery
umysł odwracam
bezpłodną kaleke
w dal wykloaczam
i we krwi rzece
znależc moge
myśli pożoge

chimery zdechły
wrzody im pękly
już nie ma komu
mysli wyciągać
ze sterty złomu
albo pociągu
dlatego gniją
i mnie zabiją

środa, 13 kwietnia 2011

o smoku, świętościach i zydach słów kilka.

Pewnego roku w królestwie pojawił się smok. Był wielkim utrapieniem starego króla. Smok, jak przystało na smoka, żądał raz w miesiącu nastoletnią dziewice. Sam w sumie nie wiedział, dziewice wcale nie miały innego smaku niż inne żyjące stworzenia, cieszył się jednak ze były młode, w końcu młode mięsko jest lepsze i pozytywnie wpływa na cerę. Jednak jak to w życiu bywa w końcu w królestwie pojawił się deficyt kobiet z odpowiednimi dla smoka kwalifikacjami. Zjadł już wszystkie nastoletnie dziewice. Król, bojąc się, że sok rozniesie w złości królestwo, postanowił go ubić. Radni miejscy protestowali, przecież smok był ich żyłą złota. Wszyscy zarabiali miliony na turystyce, a smok był niewątpliwie elementem przyciągającym turystów. Jednak jak by mieli zarabiać nadal na smoku będąc jednocześnie przez niego zjedzonymi? Podjęli decyzje- ubić smoka! I tu pojawił się problem.. Nikt w całym królestwie nie był w stanie tego zrobić.. nie pomagał miecz.. nie pomagała magia.. Nawet sprowadzony z Krakowa specjalista nie pomógł. Przyrządzona przez niego owca-pułapka nie poskutkowała. Po zjedzeniu tej na szprycowanej siarką atrapy owcy smok miał tylko większe gazy przez tydzień, co jeszcze bardziej uprzykrzyło życie mieszkańcom. Nieubłaganie zbliżał się dzień sądu, jednak bajka nie była by bajką bez zakończenia co najmniej szczęśliwego. Król chwytał się już brzytwy(i dosłownie i w przenośni) , ale z ratunkiem przyszedł Błazen. Powiedział, że on ubije smoka jeśli król zgodzi się dać mu rękę królewny(bajka by nie była bają również bez miłości). Władca bez żadnego namysłu się zgodził, cóż można zrobić taki mały śmieszny błazen, a niech sobie go smok zje, kupi sobie nowego. Błazen ubrał swój "mundur", czapeczkę z dzwoneczkami i poszedł. Jako broń wziął tylko swoją rzeźbioną w głowę ptaka laskę. Wyruszył z podniesioną głową nucąc sprośne pieśni. Kiedy już znalazł się przed jaskinią, smok wyszedł i zaczął się stroszyć, ziać ogniem ryczeć, drapać gryźć. Błazen jednak był na to przygotowany i unikał każdego ataku. Nagłe zaczął głośno wykrzykiwać rożne kawały o smoku. O tym czemu smoki umieją tylko do 6 liczyć (patrz obrazek) o tym ile smoków potrzeba do odkręcenia żarówki (nie wiedział co to żarówka, jednak w szkole błaznów uczyli go i takich futurystycznych żartów), wykrzykiwał też rożne historie o jego rodzicielce i o tym jak lubiła robić to i owo. Publiczność już pokładała się ze śmiechu! I nagle stała się rzecz nieoczekiwana! Wraz z każdym opowiedzianym żartem smok się kurczył. Kiedy Błazen skończył opowiadać o tym, że smok spada wolniej z nieba niż człowiek, bo smok musi pytać o drogę, był już tak mały, że błazen bez problemu rozgniótł go swoją laska. W epilogu warto też opisać historie jaka miała miejsce gdy błazen przyszedł odebrać umówioną nagrodę. Król oczywiście nie chciał oddać królewny, mimo, że oboje się bardzo kochali. Błazen więc stwierdził staropolskim zwyczajem: "Słowo się rzekło, kobyłka u płota". Jaka była reakcja królewny, która zinterpretowała, że ona ma być ową kobyłką jednak już przytaczać nie będę, ze względu na to że jaka skierowana na ogól jest do dzieci. A poza tym scena ta była zbyt drastyczna.. dla błazna. No ale później już żyli długo i szczęśliwie (o ile księżniczka nie miała napięcia przedmiesiączkowego)
Morał z tej bajki jest oczywisty, jednak i tak go przytoczę. Jeśli masz jakiś problem, czegoś się boisz, albo nie potrafisz sobie z tym poradzić-wyśmiej to! Wtedy problem staje się prostszy i mniejszy! Dlatego też uważam, że nie ma świętości z których żartować nie należy. nie ma dramatów których nie wolno wyśmiać. Kawały o żydach są śmieszne, kawały o blondynkach są śmieszne, kawały u Jezusie co ma dziurawe ręce są śmieszne. Życie nie jest śmieszne, jednak możemy je takim uczynić.. Możecie mi zarzucić brak szacunku..A na co komu szacunek? dzieci tym nie wykarmisz, ani zmarłych nie wskrzesisz. Nie będę żartował o czymś to będzie to dramatem takim jakim było, a jeśli będę przestanie być straszne.. życie jest podłe, ale tego nie zmienimy.. Możemy jednak sprawić, że stanie się mniej straszne, że nawet straszne rzeczy staną się wyśmiane i stracą swą depresyjną moc.
Podobno jedynym czynnikiem odróżniającym człowieka od zwierzęcia jest to, że człowiek potrafi się śmiać. Jednak Człowieka od człowieka odróżnia to, że Człowiek potrafi się śmiać z siebie. Tych, którzy nie potrafią się śmiać z siebie, albo uważają ze wyśmianie jakiejś "świętości" jest "grzechem" obrzucam wielkim stekiem HEJTÓW!!
Podpisane:
JA, Błazen
 

piątek, 8 kwietnia 2011

wiersz


Chce uczyć na pamięć się twojego ciała.
Chce widzieć cie dłońmi gdy światło zaśnie.
Marze żebyś ty też chciała,
być w niebie nim księżyc zgaśnie.
Razem połączymy się z gwiazdami,
wzlecimy wyżej niż sam księżyc.
Staniemy się nowymi żywiołami
i nie rozdzieli nas już nic.

W oczach mienią się barw miliony,
usta pachną wiatrem i malinami.
Wokół nas wszechświat nieskończony,
a my w nim jesteśmy razem sami.
Dryfujemy pośród gwiazd,
płyniemy w nieskończoną dal.
Nikt nie da rady zatrzymać nas,
bo mamy tu swój niekończący się bal.

A kiedy już burza ucichnie,
kiedy gwiezdny pył osiądzie na niebie,
kiedy niebo z gwiazdami już zniknie,
chce wtedy mocno przytulić się do ciebie
i kochać i zasnąć i marzyć.
Czuć twoją rękę jak ściska mą dłoń,
czekać aż sen sam się wydarzy
i oddalić się w zaklętą toń.

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

wspolny mianownik

         Wiersz (nie) o Miłości
Czemu każdy wiersz chce być o miłości?
możne w końcu któryś by zechciał
stać się wierszem o codzienności
przecież nikt by go nie wyśmiał
jakby przestał być romantykiem
mógł by zostać realistą
niewierzącym sceptykiem
a tak to jest daltonista
niewidzącym nic poza sercem
przecież ma tyle pięknych uczuć
w tym skomplikowanym świecie
chyba powinien się nauczyć
jak nie być monotematycznym
niech już lepiej będzie niesmaczny
byle nie stał nie schematyczny
ale w sumie.. wiersz ma trochę racji
przecież wszystkie uczucia na świecie
których jest przecież bez liku
o których istnieniu nawet nie wiecie
są na jednym wspólnym mianowniki


                                                     Ły














Chyba mi się podoba ta formuła która mi oferuje blogspot... i chyba będę częściej tu pisywał..